W poprzednim wpisie - "Czy dwutlenek tytanu (titanium dioxide) jest szkodliwy?". Pojawiło się sporo komentarzy, a w jednym z nich ktoś zapytał o nanocząsteczki - jak to z nimi jest? Stosować czy nie?
Kontrowersje związane z nanocząstkami wynikają z potencjalnego zagrożenia dla zdrowia jedynie w przypadku dostania się tych cząsteczek do organizmu. Gdy substancja jest tak mała, że jest mierzona w nanometrach, a stosunek powierzchni do objętości jest na tyle duży, że faktycznie właściwości substancji mogłyby się zmienić.
Nanocząstki tlenku cynku większe niż 30nm nie wykazują właściwości różniących się od większych cząstek o rozmiarach nie-nano. Badania wykazały, że cząstki tlenku cynku większe niż 30nm, nakładane na skórę w płynnych produktach kosmetycznych (np. kremy, balsamy), nie wchłaniają się do organizmu, nie wnikają do krwiobiegu i nie stanowią zagrożenia dla zdrowia ludzkiego. Nie istnieją żadne badania wskazujące, że nanocząstki tlenku cynku mogą przeniknąć do zdrowej skóry ludzkiej.
Warto wziąć pod uwagę, że chemiczne składniki filtrów przeciwsłonecznych, o rozmiarach znacznie mniejszych od nanocząsteczek, wchłaniają się w skórę i tym samym dostają się do krwioobiegu. Nawet EWG zaleca stosowanie nanocząsteczek w postaci mineralnych filtrów przeciwsłonecznych zamiast chemicznych filtrów przeciwsłonecznych.
Jedyne zagrożenie związane z nanocząstkami w kosmetykach jest związane z wdychaniem tych cząsteczek, gdy są stosowane w postaci proszku i sprayu. Dlatego jeśli stosujecie naturalne filtry przeciwsłoneczne w sprayu to upewnijcie się, że są oznaczone jako non-nano (nie-nanocząsteczkowa formuła) lub po prostu stosujcie filtry mineralne w kremie, które są bezpieczne - np. ten filtr z Badger, który stosuję od kilku lat. Zamiast pudrów sypkich, lepiej kupować pudry/podkłady w kompakcie, bo minimalizuje to możliwość wdychania produktu.
Kontrowersje związane z nanocząstkami wynikają z potencjalnego zagrożenia dla zdrowia jedynie w przypadku dostania się tych cząsteczek do organizmu. Gdy substancja jest tak mała, że jest mierzona w nanometrach, a stosunek powierzchni do objętości jest na tyle duży, że faktycznie właściwości substancji mogłyby się zmienić.
Nanocząstki tlenku cynku większe niż 30nm nie wykazują właściwości różniących się od większych cząstek o rozmiarach nie-nano. Badania wykazały, że cząstki tlenku cynku większe niż 30nm, nakładane na skórę w płynnych produktach kosmetycznych (np. kremy, balsamy), nie wchłaniają się do organizmu, nie wnikają do krwiobiegu i nie stanowią zagrożenia dla zdrowia ludzkiego. Nie istnieją żadne badania wskazujące, że nanocząstki tlenku cynku mogą przeniknąć do zdrowej skóry ludzkiej.
Warto wziąć pod uwagę, że chemiczne składniki filtrów przeciwsłonecznych, o rozmiarach znacznie mniejszych od nanocząsteczek, wchłaniają się w skórę i tym samym dostają się do krwioobiegu. Nawet EWG zaleca stosowanie nanocząsteczek w postaci mineralnych filtrów przeciwsłonecznych zamiast chemicznych filtrów przeciwsłonecznych.
Jedyne zagrożenie związane z nanocząstkami w kosmetykach jest związane z wdychaniem tych cząsteczek, gdy są stosowane w postaci proszku i sprayu. Dlatego jeśli stosujecie naturalne filtry przeciwsłoneczne w sprayu to upewnijcie się, że są oznaczone jako non-nano (nie-nanocząsteczkowa formuła) lub po prostu stosujcie filtry mineralne w kremie, które są bezpieczne - np. ten filtr z Badger, który stosuję od kilku lat. Zamiast pudrów sypkich, lepiej kupować pudry/podkłady w kompakcie, bo minimalizuje to możliwość wdychania produktu.
Brak komentarzy
Prześlij komentarz